Ciężko zacząć po takiem tragicznym występie.
Ale jedno Jasne Pełne rozluźnia, więc informuję zainteresowanych i przypadkowych gości o przebiegu tego nędznego widowiska.
Gdy już wszyscy nasi zawodnicy pożegnali się przed rozpoczęciem meczu z rodzinami (nie wiadomo czy wszyscy wrócą w jednym kawałku), a sedzia zadął w gwizdeczek ruszyliśmy czym prędzej !!!!!!!!!!!!!!---- do obrony!!!!!!!!
Pierwsza frajerska bramka na 0-1 padla w typowy sposób, przez niepokrycie przeciwnikow. No czyli zaczęło się tak jak powiedzieliśmy sobie w szatni. "GRAMY SWOJE PANOWIE" padło, bo jak to mówi Zbycho cytuję "przecież boku sobie nie wyrwiemy". Czyli klasyka. W obronie chaos a w ataku???? No właśnie nawet kilka strzałów o dziwo w swiatło bramki przeciwników . Gramy swoje zgodnie z założeniami i nawet doprowadzamy do remisu. Nie jest najgorzej, no może oprócz kilku sytuacji straconych pod bramką przeciwnika i ogromnej ilości pod naszą na szczęście Hanesco sadziło strzały w kierunku siatki (ale tej zielonej za bramką). Oby tak dalej pomyślałem. Druga połowa zaczęła się od zmasowanych ataków na nogi naszych zawodników. Kilka żółtych. Gra się zaostrzyła. Efektem tego był zdaniem sędziów " bardzo prawidłowy wślizg w moje nogi" . Nie omieszkam napisać że wślizg był przynajmniej 3 metrowy ( czyli 3 metrowa jazda na dupie w moje nogi). Oczywiście ktoś może powiedzieć że jestem debilem grając z kontuzją, alo to nie upoważnia kolesia do takiej gry. Oczywiście zachowanie sądziego kontrowersyjne!!!!! TYLKO ŻÓŁTA. Zaczynam się coraz mniej dziwić. Tydzień temu Przemo od nas dostał czerwoną za pyskówki o wykopanie piłki. Oczywiście słusznie. Natomiast nie rozumiem zachowania sędziów tylko żółta kartka za celowe i niebezpieczne zagranie. Żenująca decyzja. Skoro sędziowie się boją Hanesco to niech nie sędziują, tylko łażą z rodzinami na spacer. Przynajmniej z tego powodu nie będzie niezdrowych sytuacji. Następnie kolejna sytuacja. Pan sędzia gwiżdze mi wolny za podobno " złapanie piłki ręką, wypuszczenie i ponowne złapanie". No to już chyba lekka przesada. Z tego co wiem zlapanie polega na przytrzymaniu piłki dłońmi. A to co ja zrobiłem było odbicie piłki nie dłońmi tylko piłka trafiła mnie (zaznaczam, że kozłowała) powyżej nadgarstka. Oczywiście Pan Sędzia gwiżdze wolny. Poświęciłem trochę czasu, zacząłem szukać przepisów, pomimo że coś tam wiem na ten temat. Zobaczymy . Niestety pomimo usilnych poszukiwań za cholerę nie znalazlem .
Ale to już pozwole sobie napisać i poproszę o wyjaśnienia Jacka Kosierba.
Powracając do tej żenady oczywiście że padla bramka no bo niby jak ma nie paść. Zamiast ustawiać się do wolnego pośredniego to my robimy co??? Zgadnijcie!!! Tak jakieś dziwne roszady jak do bezpośredniego. Ale na to wpadliśmy dopiero po meczu w szatni. No i oczywiście kolejne akcje i kolejny mój popis. Podążylem słusznym kłusem do piłki do której również kopytkował nasz zawodnik Jarek. A ja zabrałem mu piłeczkę (to było gdzieś na około 30 sekund przed końcem meczu) i fantastycznie pomiędzy zawodnikami wypuściłem w uliczkę zawodnika. Szkoda tylko że to był to zawodnik Hanesco, ktory z połowy boiska ulokował owalny przedmiot w mojej bramce. Pomyślalem że zaraz zbiorę zrypkę więc profilaktycznie opierdaczyłem Zbycha. Grunt to trzeżwe myślenie. Chłopaki nie wiedzieli o co chodzi, więc się nie chcieli mieszać. I tak oto tym sposobem uniknąłem zrypki. Ktoś może zapytać że w relacji jest za mało tego co działo się na boisku. Uwierzcie mi na słowo, że to co napisałem było jedynymi atrakcjami tego meczu. A reasumując to wydarzenie no cóż: kolejna porażka (chodziły głosy że niespodziewana), ale to pewnie chodziło że tak nisko, noga mnie napier...dziela jak diabli i ogromne zmniejszenie sympatii do Pana sędziego. Zaczyna mi brakować skali ocen sędziów, no chyba że mogą być na minusie to damy radę (czyli najwyraźniej idą w debet) ( nie wszyscy). Na szczęście jest jakieś światełko w tunelu tzn. drużyna Parasoli, którzy przerżnęli dzisiaj znowu i dają nam jakże potrzebną nutkę optymizmu. A za tydzień znowu mecz na szczycie. Kurde, proszę chłopaków nie popełniajmy cały czas tych samych błędów bo to jest już monotonne. Po prostu róbmy jakieś inne ). I tą oto niewyszukaną wypowiedzią kończę relację z tego spotkania. Kto widział niech nie rozpowiada, a kto przeczyta o meczu tutaj będzie musiał się leczyć
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez abana dnia Nie 18:33, 29 Sty 2006, w całości zmieniany 3 razy
Ale jedno Jasne Pełne rozluźnia, więc informuję zainteresowanych i przypadkowych gości o przebiegu tego nędznego widowiska.
Gdy już wszyscy nasi zawodnicy pożegnali się przed rozpoczęciem meczu z rodzinami (nie wiadomo czy wszyscy wrócą w jednym kawałku), a sedzia zadął w gwizdeczek ruszyliśmy czym prędzej !!!!!!!!!!!!!!---- do obrony!!!!!!!!
Pierwsza frajerska bramka na 0-1 padla w typowy sposób, przez niepokrycie przeciwnikow. No czyli zaczęło się tak jak powiedzieliśmy sobie w szatni. "GRAMY SWOJE PANOWIE" padło, bo jak to mówi Zbycho cytuję "przecież boku sobie nie wyrwiemy". Czyli klasyka. W obronie chaos a w ataku???? No właśnie nawet kilka strzałów o dziwo w swiatło bramki przeciwników . Gramy swoje zgodnie z założeniami i nawet doprowadzamy do remisu. Nie jest najgorzej, no może oprócz kilku sytuacji straconych pod bramką przeciwnika i ogromnej ilości pod naszą na szczęście Hanesco sadziło strzały w kierunku siatki (ale tej zielonej za bramką). Oby tak dalej pomyślałem. Druga połowa zaczęła się od zmasowanych ataków na nogi naszych zawodników. Kilka żółtych. Gra się zaostrzyła. Efektem tego był zdaniem sędziów " bardzo prawidłowy wślizg w moje nogi" . Nie omieszkam napisać że wślizg był przynajmniej 3 metrowy ( czyli 3 metrowa jazda na dupie w moje nogi). Oczywiście ktoś może powiedzieć że jestem debilem grając z kontuzją, alo to nie upoważnia kolesia do takiej gry. Oczywiście zachowanie sądziego kontrowersyjne!!!!! TYLKO ŻÓŁTA. Zaczynam się coraz mniej dziwić. Tydzień temu Przemo od nas dostał czerwoną za pyskówki o wykopanie piłki. Oczywiście słusznie. Natomiast nie rozumiem zachowania sędziów tylko żółta kartka za celowe i niebezpieczne zagranie. Żenująca decyzja. Skoro sędziowie się boją Hanesco to niech nie sędziują, tylko łażą z rodzinami na spacer. Przynajmniej z tego powodu nie będzie niezdrowych sytuacji. Następnie kolejna sytuacja. Pan sędzia gwiżdze mi wolny za podobno " złapanie piłki ręką, wypuszczenie i ponowne złapanie". No to już chyba lekka przesada. Z tego co wiem zlapanie polega na przytrzymaniu piłki dłońmi. A to co ja zrobiłem było odbicie piłki nie dłońmi tylko piłka trafiła mnie (zaznaczam, że kozłowała) powyżej nadgarstka. Oczywiście Pan Sędzia gwiżdze wolny. Poświęciłem trochę czasu, zacząłem szukać przepisów, pomimo że coś tam wiem na ten temat. Zobaczymy . Niestety pomimo usilnych poszukiwań za cholerę nie znalazlem .
Ale to już pozwole sobie napisać i poproszę o wyjaśnienia Jacka Kosierba.
Powracając do tej żenady oczywiście że padla bramka no bo niby jak ma nie paść. Zamiast ustawiać się do wolnego pośredniego to my robimy co??? Zgadnijcie!!! Tak jakieś dziwne roszady jak do bezpośredniego. Ale na to wpadliśmy dopiero po meczu w szatni. No i oczywiście kolejne akcje i kolejny mój popis. Podążylem słusznym kłusem do piłki do której również kopytkował nasz zawodnik Jarek. A ja zabrałem mu piłeczkę (to było gdzieś na około 30 sekund przed końcem meczu) i fantastycznie pomiędzy zawodnikami wypuściłem w uliczkę zawodnika. Szkoda tylko że to był to zawodnik Hanesco, ktory z połowy boiska ulokował owalny przedmiot w mojej bramce. Pomyślalem że zaraz zbiorę zrypkę więc profilaktycznie opierdaczyłem Zbycha. Grunt to trzeżwe myślenie. Chłopaki nie wiedzieli o co chodzi, więc się nie chcieli mieszać. I tak oto tym sposobem uniknąłem zrypki. Ktoś może zapytać że w relacji jest za mało tego co działo się na boisku. Uwierzcie mi na słowo, że to co napisałem było jedynymi atrakcjami tego meczu. A reasumując to wydarzenie no cóż: kolejna porażka (chodziły głosy że niespodziewana), ale to pewnie chodziło że tak nisko, noga mnie napier...dziela jak diabli i ogromne zmniejszenie sympatii do Pana sędziego. Zaczyna mi brakować skali ocen sędziów, no chyba że mogą być na minusie to damy radę (czyli najwyraźniej idą w debet) ( nie wszyscy). Na szczęście jest jakieś światełko w tunelu tzn. drużyna Parasoli, którzy przerżnęli dzisiaj znowu i dają nam jakże potrzebną nutkę optymizmu. A za tydzień znowu mecz na szczycie. Kurde, proszę chłopaków nie popełniajmy cały czas tych samych błędów bo to jest już monotonne. Po prostu róbmy jakieś inne ). I tą oto niewyszukaną wypowiedzią kończę relację z tego spotkania. Kto widział niech nie rozpowiada, a kto przeczyta o meczu tutaj będzie musiał się leczyć
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez abana dnia Nie 18:33, 29 Sty 2006, w całości zmieniany 3 razy