Niedziela godzina 14.30 Sanszajn Arena nr7 . Obowiązkowa zbiórka na godzinę przed meczem okazała się obowiązkowa tylko dla niektórych - jak stwierdził ironicznym uśmiechem nasz młody Hubert. Na godzinę przed meczem było nas 3. Nieźle jak na niedzielę w karnawale!!! Ale co kilka minut następna smutna osoba dochodziła na lożę szyderców. To byli nasi zawodnicy. Już na 30 minut przed meczem było nas nawet siedmiu. Z wielkim niepokojem wypatrywaliśmy naszego kolegi Marcina Ł. Martwiliśmy się że może biedaczysko nie dotarł jeszcze po dyskotece do domu i błąka się samotnie gdzieś po torach klejowych strasząc swoim szpetnym wyglądem miłe Panie idące na mszę. Wykonałem w końcu telefon do Marcina i przeżyłem szok. Okazuje się że Marcinek jest na ładzie i że siedzi już dawno na trybunach. Ładny , pachnący, ogolony bez oznak wieczornej walki z alkoholem. Być może z tego powodu nie zauważyłem go na sali. No ale do rzeczy. Jest bramkarz są nygusy więc idziemy do szatni. Przebieramy się w znakomitym nastroju który został zmącony przez kolegę Zbycha który wyjął z torby ( oczywiście sportowej) koszulkę którą zapomniał uprać po poprzednim meczu. Cały czar prysł w mgnieniu oka. Formy życia jakie wyewoluowały na jego przepoconej koszulce zdobyły wyższy poziom inteligencji i zdążyły wymyślić koło. Gdy już każdy z nas przyzwyczaił się że ten "koszmar z ulicy Wiązów" tak szybko nie minie, dokończyliśmy przebieranie nakryci mokrymi ręcznikami, bo strasznie gryzło nas w oczy. Po rozgrzewce weszliśmy na salę. Za chwilę rozpoczną się zawody które są dla obu drużyn niezmiernie ważne. Sędzia dał znak i rozpoczęliśmy mecz. Dwa podanka pomiędzy mną a Pchełą i trzeba zaatakować!!! Zobaczyłem na pozycji wyjściowej Jareczka i umyśliłem sobie podanie do niego. Szybka piłka ale niestety Jareczek nie za bardzo się przejął podaniem i został wyprzedzony przez przeciwnika pada strzał i ... jesteśmy niestety 1 w plecy. Się ku... a zaczęło. Jak tracimy bramkę w 20 sekund to z taką grą zbierzemy jak głupi w beret i tyle będzie. Drużyna Albionu gra podaniami co nas strasznie wnerwiało no ale trzeba walczyć. Żołnierze " hardcoru walczą do oporu" pomyślałem przypominając sobie pewną reklamę ... i mało się nie poszczałem ze śmiechu jak popatrzyłem na naszą drużynę. No ale koniec kabaretu pomyślałem bierzemy się za grę. Tak mija prawie 9 minut meczu. Mamy nawet kilka okazji ale jak zawsze, sadzimy po siatce lub w zegar. Nagle gwizd, nagle świst, para buch , koła w ruch i kurde strzelamy bramkę. Tak tak to właśnie Marcinek zasadził farfocla w bramce. Tak mija pierwsza połowa . Lekka doza optymizmu wstąpiła w nasze przerzedzone szeregi. Przystępujemy do drugiej połowy. Wysłałem w bój Hubiego , Marcina, Zbycha i Pchełę sam usiadłem na ławce bo przydeptałem sobie język i trochę głupio wyglądałem. Kolejne wymiany ciosów i po naprawdę ładnej akcji pomiędzy MArcinem i Hubim ten drugi zdobywa prowadzenie. Jest dobrze. Za chwilę zmieniłem się z Pchełą kilka strzałów na bramkę i akcja Albionu przerwana przez nas i gwizdek. Sędzia dopatrzył się ręki. No trudno. Ustawiamy się i pada strzał!!!! Jest bramka. I co najdziwniejsze z rzutu wolnego pośredniego ... bezpośrednio do bramki. A sędziowie uznają bramkę. Szlak mało mnie nie trafił. To już lekka przesada. No ale jak zawsze wiadomo sędzia nie musi znać przepisów piłki nożnej bo ma gwizdek. Takie jaja to tylko w ERZE. No cóż było robić 2-2 nie jest źle zresztą i tak wszyscy byli przekonani że przegramy więc nie jest to ujma. Mecz naprawdę energiczny co było widać po szybkości znikającej wody na ławce rezerwowych. Do końca meczu pozostaje 2.5 minuty. Rozpoczynamy akcję, zobaczyłem daleko Marcina który naprawdę grał aktywnie, posłałem mu podanie przez cale boisko . Marcin w znakomity sposób przyjęciem piłki mija obrońcę i podaje do Pcheły który .... No właśnie sposób w jaki Pcheła strzelił bramkę jest do tej pory zagadką. Uważam że trzeba teraz jak najszybciej odnaleźć ten statek którym Pcheła przyleciał na ziemię. Jak on to strzelił chyba sam nie wie, ale najciekawszym momentem było to że wpadli wraz z piłką do bramki i o dziwo Pcheła pierwszy. No ale jest gol i prowadzimy 3-2. I teraz musimy obronić wynik. Albin ciśnie naprawdę groźnie , dwoją się i troją .... nam w oczach ze zmęczenia ... więc stwierdziłem że będę zawsze krył tego po środku. DAło to końcowy efekt w postaci iż, na Sanszajn Arena faworyt meczu Albion zszedł pokonany. Ciasno nadal w tabeli i każdy mecz może odwrócić kolejność drużyn. Dziękujemy kolegom z Albionu za dobre zawodu bez większych zgrzytów i brutalnych fauli. POzdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez abana dnia Pią 23:17, 19 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez abana dnia Pią 23:17, 19 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz